Bananowo-kokosowy krem z gryczanej kaszy niepalonej*;
zielona herbata z malinami
* Pół szklanki kaszy gryczanej wypłukałam pod bieżącą wodą. Przełożyłam do garnuszka i wlałam do niego 1 1/3 szklanki wody. Gotowałam na niewielkim ogniu, pod przykryciem ok. 20 minut (do czasu wchłonięcia wody). Po tym czasie do kaszy dodałam pół banana i jabłka; gotowałam jeszcze około 5 minut. Wszystko dokładnie zblenderowałam i wyłożyłam do miseczki. Na suchej patelni podprażyłam sporą łyżkę wiórków kokosowych i posypałam nimi wierzch kremu.
* Pół szklanki kaszy gryczanej wypłukałam pod bieżącą wodą. Przełożyłam do garnuszka i wlałam do niego 1 1/3 szklanki wody. Gotowałam na niewielkim ogniu, pod przykryciem ok. 20 minut (do czasu wchłonięcia wody). Po tym czasie do kaszy dodałam pół banana i jabłka; gotowałam jeszcze około 5 minut. Wszystko dokładnie zblenderowałam i wyłożyłam do miseczki. Na suchej patelni podprażyłam sporą łyżkę wiórków kokosowych i posypałam nimi wierzch kremu.
Rowniez odnosze takie wrazenie, najwazniejsze to by jakos probowac dotrzymac kroku :)
OdpowiedzUsuńfajny ten krem, bardzo ciekawy.
Tak, znam doskonale to uczucie. I nie do końca go lubię.
OdpowiedzUsuńKrem gryczany? Brzmi obłędnie! Muszę zrobić :-)
Takiego kremu jeszcze nie robiłam ;) Zdecydowanie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńI chyba Cię rozumiem. Sama czasem mam wrażenie, że kolokwialnie - nie nadążam. Walka z czasem.
pysznee ;D
OdpowiedzUsuńOo, chętnie spróbuje taki krem :) Brzmi ciekawie!
OdpowiedzUsuńA co do wrażenia - mam to ostatnio coraz częściej.
Krem z kaszy? Bananowo-kokosowy? Piękne smaki!:))
OdpowiedzUsuńNie mam takiego wrażenia, ale nie jest mi ono obce...
OOO!!!
OdpowiedzUsuńMuszę taki zrobić :)
oj tak ja ostatnio tez nie zadązam za tym wszystkim;/
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest ale pocieszam się, że może nawet lepiej gdy niektóre rzeczy przeoczam :)
OdpowiedzUsuńA ten krem musiał smakować cudownie.
Jeszcze takiego kremu nie robiłam, wygląda smacznie to śniadanko :))
OdpowiedzUsuńdzięki tej pogodzie mam odwrotne wrażenie, że stoję w miejscu, a pogoda razem ze mną
OdpowiedzUsuńoch. a ja musiałam ominąć dziś sniadanie! :(
OdpowiedzUsuńuuuu, pyszniutki!
OdpowiedzUsuńaż mam ochotę na kaszę, muszę zrobić niedługo więcej na obiad :)
Lubię takie papki! Chyba zacznę częściej używać blendera ;-)
OdpowiedzUsuńkiedys zblendowalam owsianke, dobra byla :)
OdpowiedzUsuńu mnie teraz błogi spokój, u Ciebie ten czas też przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńwoow! ciekawe wykorzystanie kaszy gryczanej :)
OdpowiedzUsuńbananowo kokosowy, rany, tropiki!
OdpowiedzUsuńwiem, o jakim wrażeniu mówisz...
OdpowiedzUsuńa krem świetny :)
pyszna miseczka!:)
OdpowiedzUsuńOj mam czasami takie wrażenie, miseczka pełna dobroci :)
OdpowiedzUsuńgenialny! obym tylko tą kaszę dorwała...
OdpowiedzUsuńuwielbiam gryczaną niepaloną, muszę kiedyś jej spróbowac w takiej formie:) sytuacja Cię zmusza do kombinowania i strasznie fajne rzeczy Ci z tego wychodzą!
OdpowiedzUsuńmam tak całkiem często niestety..:<
Na prawdę wygląda smacznie :)
OdpowiedzUsuńKochana, i Ty się martwiłaś, że zabraknie Ci pomysłów? Chciałabym cierpieć na taki brak w takim razie :D Pysznie wygląda to śniadanie..
OdpowiedzUsuńCały czas się boję zrobić kaszę gryczaną na słodko, ale kiedyś s końcu będzie musiał nastać ten moment ;D
OdpowiedzUsuńuwielbiam prażony kokos, banany i jabłka, ale jakoś krem z kaszy jeszcze mnie nie kusi na tyle żebym wypróbowała, ale wygląda bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńoj, ja odnoszę prawie codziennie takie wrażenie. czuję, że jestem o kilka lat do tyłu za czasem, a on tylko goni coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńciekawe śniadanie! :)
Wyglada apetycznie :)
OdpowiedzUsuńo kurcze, chyba już wiem jak wykorzystam kaszę gdy ponownie mi zostanie ;)
OdpowiedzUsuńprzepyszny zdrowy krem *-* super pomysł , muszę kiedyś to cudne danie spróbować ;) samo zdrowie i te dodatki - kokos <3
OdpowiedzUsuń